Nick: MMO
Siec na której chce tokény: GC2.pl, na TC24 już trochę mam.
To się stało 15 października. W GClandi panował halloweenowy nastrój. Gracze, byty z gatunku inteligentnych ludzi, już teraz rozwieszali dekoracje na swoich domkach. Każdy się bawił w najlepsze, ale nagle coś się stało. Było to już późnym wieczorem, około wpół do jedenastej. Tylko osoby, które akurat oglądały niebo mogły to zauważyć. Białe... coś przecięło niebo, zostawiając za sobą śnieżnobiałą smugę.
Można powiedzieć, że to tylko kometa, ale tak naprawdę to pierdyknęło w MobRaiders, usuwając je i na terenie, gdzie to się znajdowało, został tylko pył. Ludzie od razu się zebrali, Morkazoid uspokajał, że to niby było zamierzone, ale musiał ich okłamać. Ktoś musiał to zbadać, zanim wyjdzie w gazetach to, że kometa walnęła w MobRaiders i spowodowała... sami zobaczycie co. Kometa się odbiła i poleciała aż do TClandi. Tam siedziała grupka graczy, grających w Fortnite na swoich laptopach. Obok nich spadła jakaś dziwna skała, w kształcie dynii. Wszyscy uciekli, poza jednym. Ten oto śmiałek był znany jako BlueKnight. Gracze znali go jako BK, Blue albo Najt. Kiedy zobaczył pozostałość meteorytu, kompletnie go zamurowało.
- Na stopy Najkersa! - wykrzyknął. Nie wiedział, co się dzieje.
Wtedy meteoryt otworzył się, to co w nim było, nikt się nie spodziewał...
Przerwa na reklamę! Wrócimy za chwilkę!
(pewnie za 15 minut bo reklamy na TVGC2 trwają długo. BARDZO DŁUGO)
... W środku była kartka. Na niej ktoś napisał krwią (i co jeszcze) "30 październik, podczas nowiu o północy zjawi się... ON. Bądź o tej godzinie przy lesie Franczochy"
- Dlaczego zawsze o północy? - spytał samego siebie BlueKnight.
Nagle uszłyszał tajemniczy głos.
- Co tu się odjaniepawliło!
To był Piter.
- Koleś, idź stąd! Niech tą sprawę przebadają osoby o większej inteligencji niż ty.
BlueKnight wrócił do domu, ale jednak wziął ze sobą tą kartkę.
Tydzień, pięć dni i dwadzieścia dwie godziny potem...
Blue wyszedł do upiornego lasu Franczochy. Poczekał do północy i nagle coś poruszyło się między krzakami. Z zarośli wyszedł ogromny, zmutowany dzik, z kłami przerastający rogi trębaczy bitewnych, ze ślepiami jak u diabła... Czarna kreatura wyszedła z krzaków i zawarczała na BKiego. Już miał skoczyć na niego i zadać śmiertelny cios (dzik) ale jakaś siła go odpychała. Wtedy BlueKnight zoorientował się, że za nim stoi wiedźma. Miała bladą cerę, lekko świecące, fioletowe oczy, aksamitnie czarny spiczasty kapelusz, czarną szatę sięgającą kolan, brązowe buty z jasnobrązowymi podeszwami, oraz czarny pas ze złotą klingą.
- Co ty tu wyprawiasz o tej godzinie? - spytała się czarownica.
- Yyyy... Ja tu z polecenia komety - powiedział BK.
- A, ty miałeś być "nim"? Jakiego sflaczałego wybrali... - rzekła wiedźma
- Kto wybrał mnie? - spytał się Knight
- No ONI, jełopie!
- Jacy znowu oni?
- Dobra, idź w kierunku tej gwiazdy - powiedziała czarownica wskazując na czerwono świecącą gwiazdę. - A dostaniesz się do mojego domu. Przyjdź szybko,
I wiedźma znikła.
BlueKnight był bardzo zmieszany i zdezorientowany. Musi iść za gwiazdą... BK zaczął iść do przodu. Czasami musiał omijać tajemniczo wyglądające drzewa aby sobie nie rozbić głowy, i po dwóch godzinach marszu doszedł do ogromnego gmachu postawionego pośrodku lasu...
cz 2 wkrótce. proszę aby nie komentować do pojawienia się kolejnej części
(na serio tak znikło mob raiders)
Siec na której chce tokény: GC2.pl, na TC24 już trochę mam.
To się stało 15 października. W GClandi panował halloweenowy nastrój. Gracze, byty z gatunku inteligentnych ludzi, już teraz rozwieszali dekoracje na swoich domkach. Każdy się bawił w najlepsze, ale nagle coś się stało. Było to już późnym wieczorem, około wpół do jedenastej. Tylko osoby, które akurat oglądały niebo mogły to zauważyć. Białe... coś przecięło niebo, zostawiając za sobą śnieżnobiałą smugę.
Można powiedzieć, że to tylko kometa, ale tak naprawdę to pierdyknęło w MobRaiders, usuwając je i na terenie, gdzie to się znajdowało, został tylko pył. Ludzie od razu się zebrali, Morkazoid uspokajał, że to niby było zamierzone, ale musiał ich okłamać. Ktoś musiał to zbadać, zanim wyjdzie w gazetach to, że kometa walnęła w MobRaiders i spowodowała... sami zobaczycie co. Kometa się odbiła i poleciała aż do TClandi. Tam siedziała grupka graczy, grających w Fortnite na swoich laptopach. Obok nich spadła jakaś dziwna skała, w kształcie dynii. Wszyscy uciekli, poza jednym. Ten oto śmiałek był znany jako BlueKnight. Gracze znali go jako BK, Blue albo Najt. Kiedy zobaczył pozostałość meteorytu, kompletnie go zamurowało.
- Na stopy Najkersa! - wykrzyknął. Nie wiedział, co się dzieje.
Wtedy meteoryt otworzył się, to co w nim było, nikt się nie spodziewał...
Przerwa na reklamę! Wrócimy za chwilkę!
(pewnie za 15 minut bo reklamy na TVGC2 trwają długo. BARDZO DŁUGO)
... W środku była kartka. Na niej ktoś napisał krwią (i co jeszcze) "30 październik, podczas nowiu o północy zjawi się... ON. Bądź o tej godzinie przy lesie Franczochy"
- Dlaczego zawsze o północy? - spytał samego siebie BlueKnight.
Nagle uszłyszał tajemniczy głos.
- Co tu się odjaniepawliło!
To był Piter.
- Koleś, idź stąd! Niech tą sprawę przebadają osoby o większej inteligencji niż ty.
BlueKnight wrócił do domu, ale jednak wziął ze sobą tą kartkę.
Tydzień, pięć dni i dwadzieścia dwie godziny potem...
Blue wyszedł do upiornego lasu Franczochy. Poczekał do północy i nagle coś poruszyło się między krzakami. Z zarośli wyszedł ogromny, zmutowany dzik, z kłami przerastający rogi trębaczy bitewnych, ze ślepiami jak u diabła... Czarna kreatura wyszedła z krzaków i zawarczała na BKiego. Już miał skoczyć na niego i zadać śmiertelny cios (dzik) ale jakaś siła go odpychała. Wtedy BlueKnight zoorientował się, że za nim stoi wiedźma. Miała bladą cerę, lekko świecące, fioletowe oczy, aksamitnie czarny spiczasty kapelusz, czarną szatę sięgającą kolan, brązowe buty z jasnobrązowymi podeszwami, oraz czarny pas ze złotą klingą.
- Co ty tu wyprawiasz o tej godzinie? - spytała się czarownica.
- Yyyy... Ja tu z polecenia komety - powiedział BK.
- A, ty miałeś być "nim"? Jakiego sflaczałego wybrali... - rzekła wiedźma
- Kto wybrał mnie? - spytał się Knight
- No ONI, jełopie!
- Jacy znowu oni?
- Dobra, idź w kierunku tej gwiazdy - powiedziała czarownica wskazując na czerwono świecącą gwiazdę. - A dostaniesz się do mojego domu. Przyjdź szybko,
I wiedźma znikła.
BlueKnight był bardzo zmieszany i zdezorientowany. Musi iść za gwiazdą... BK zaczął iść do przodu. Czasami musiał omijać tajemniczo wyglądające drzewa aby sobie nie rozbić głowy, i po dwóch godzinach marszu doszedł do ogromnego gmachu postawionego pośrodku lasu...
cz 2 wkrótce. proszę aby nie komentować do pojawienia się kolejnej części
(na serio tak znikło mob raiders)