H_Brunner / Gc2 / Classic
...aż w końcu nadszedł kwiecień. Spod śniegu nieśmiało zaczęły przebijać się pierwsze krowie kupy. W promieniach kwadratowego słońca krwawymi łzami płakały Bałwany. Minął kolejny tydzień i już tylko w biomie Tajgi można było nazbierać trochę śnieżek.
Brunner przeciągnął się ospale w swej grocie. Powoli budził się z zimowego snu. Miarowy stukot dyniarki uspokajał go. Wszystkie układy przetrwały zimę. Wstał z łóżka... wprost w kałużę wody. No tak. Po jasny gwint jesienią stawiałem tu Bałwana - pomyślał z rezygnacją. Wytarł włochate stopy w dywanik i wyszedł przed jaskinię. Rozejrzał się z niesmakiem.
Wiosna - westchnął ciężko. Znowu trzeba powyrywać te kolorowe zielska. Rozrosło się tatałajstwo wszędzie! A te zielone liście? Obrzydliwość! Na classicu nawet lawą tego nie spalę! Podszedł do zakratowanych wrót sąsiedniej groty. Blok diamentu wrzucony w lej odsłonił panel przycisków. Czwarty, piąty i siódmy... Jeszcze wajcha w dół i kraty bezszelestnie znikły w skale.
DO ROBOTY!!! - krzyknął. WSTAWAĆ LENIE!!! Z przeraźliwym zgrzytaniem z pieczary zaczęły wychodzić Golemy.
TAK PANIE? - spytał pierwszy z nich.
POWYRWAĆ MI TE DRZEWA... I ŻEBY MI TU ŻADNEGO KWIATKA NIE BYŁO! A jak wyrwiecie - dodał już spokojniej, wręcz z czułością - posadźcie wszędzie Dynie.
...aż w końcu nadszedł kwiecień. Spod śniegu nieśmiało zaczęły przebijać się pierwsze krowie kupy. W promieniach kwadratowego słońca krwawymi łzami płakały Bałwany. Minął kolejny tydzień i już tylko w biomie Tajgi można było nazbierać trochę śnieżek.
Brunner przeciągnął się ospale w swej grocie. Powoli budził się z zimowego snu. Miarowy stukot dyniarki uspokajał go. Wszystkie układy przetrwały zimę. Wstał z łóżka... wprost w kałużę wody. No tak. Po jasny gwint jesienią stawiałem tu Bałwana - pomyślał z rezygnacją. Wytarł włochate stopy w dywanik i wyszedł przed jaskinię. Rozejrzał się z niesmakiem.
Wiosna - westchnął ciężko. Znowu trzeba powyrywać te kolorowe zielska. Rozrosło się tatałajstwo wszędzie! A te zielone liście? Obrzydliwość! Na classicu nawet lawą tego nie spalę! Podszedł do zakratowanych wrót sąsiedniej groty. Blok diamentu wrzucony w lej odsłonił panel przycisków. Czwarty, piąty i siódmy... Jeszcze wajcha w dół i kraty bezszelestnie znikły w skale.
DO ROBOTY!!! - krzyknął. WSTAWAĆ LENIE!!! Z przeraźliwym zgrzytaniem z pieczary zaczęły wychodzić Golemy.
TAK PANIE? - spytał pierwszy z nich.
POWYRWAĆ MI TE DRZEWA... I ŻEBY MI TU ŻADNEGO KWIATKA NIE BYŁO! A jak wyrwiecie - dodał już spokojniej, wręcz z czułością - posadźcie wszędzie Dynie.